O blogu i autorkach

Ten otóż blog ten jest swego rodzaju workiem na ziemniaki, ale nie na ziemniaki, tylko na pomysły, które przychodzą nam do głowy. Znajdziecie tu dłuższe opowiadania, one shoty, a także wszelakie inne wypociny pochodzące ze srajtaśmy Kin, bądź bazgrolnika Avy. Zapraszamy was więc ze szczerą miłością do czytania wytworów naszych wyobraźni, które są rozległe jak Ocean Spokojny, albo i bardziej.


√Kin

Jakże zacna i pomysłowa autorka tego bloga, oraz tego oto tekstu, pisze jednak w trzeciej osobie, aby zachować jego formalne brzmienie. Kocha wilki, a także wszelkie inne zwierzęta na 'w', na przykład krakeny, które na tą spółgłoskę się nie zaczynają, ale mimo to uwielbia je, ponieważ łączy ją z nimi niesamowite podobieństwo fizyczne *kliczek*. Wilki i inne podobne im stworzenia są jedynymi istotami ziemskimi, które potrafi ona dość znośnie narysować. Oprócz tego bloga posiada jeszcze około pięć zawieszonych blogów i niezliczoną ilość nieużywanych skrzynek mailowych. Jej przygoda z pisaniem zaczęła się w drugiej klasie szkoły podstawowej, kiedy to nauczycielka poprosiła ją o napisanie krótkiego scenariusza dla teatrzyku kukiełkowego. W końcu i tak wyszło jej ono na kilka stron (pisane Calibri o rozmiarze 12) przez co nie zostało zagrane. W późniejszym czasie, w wieku lat bodajże 10, pisała też krótkie opowiadania o wilku, który potrafił wywijać łomem jak Draco Malfoy różdżką i to bynajmniej nie tą drewnianą ( ͡° ͜ʖ ͡°)

◊Ava (samozwańczo nazwała się O'Brien, nie jest ona jednak spokrewniona z Dylanem O'Brienem, a tym bardziej nie są oni małżeństwem)◊

Wysoka osobniczka i jedyna najlepsza przyjaciółka Kin (Najlepsis Kinus Przyjacielus - gatunek na wymarciu, Ava jest jedynym wciąż żywym osobnikiem). Uważa się ona za żonę i jedyną miłość Dylana O'Briena, mimo że nigdy nie widział on jej na oczy (chyba, że w jej snach). Wielka miłośniczka Teen Wolf, The Walking Dead i Misfits, uwielbia czytać książki - zwłaszcza twórczość Johna Greena. W pewnym momencie na osi czasu swego dotychczasowego życia prowadziła ona bloga na spółkę z pewną kobietą. Nie wiadomo czy dalej go kontynuuje. Jednym z jej hobby jest robienie sobie samojebek w pokoju Kin, z kontaktem w tle. Stało się to jej tradycją, wykonywaną w trakcie praktycznie każdych odwiedzin w lokum pani K. Jest ona katalizatorem pisania czegokolwiek na tym blogu, co czyni ją elementem całkowicie niezbędnym, a także uwielbianym przez tłumy, które z chęcią niosłyby ją na swych ramionach nawet w słońcu południa i z piaskami Sahary pod stopami. Poziomy jej zboczenia i zajebistości nie mieszczą się już w jakiejkolwiek skali, a także nie ma szans na ich zmalenie.